niedziela, 22 listopada 2015

Kenji- Rozdział III

Kenji został brutalnie obudzony przez swoją kotkę Yuki, która wskoczyła na brzuch zaspanego chłopaka i kręcąc się w miejscu ugniatała go chcąc mieć wygodne legowisko. Biało-włosy patrzy zaspany i poirytowany w sufit, gdy kotka już się ułożyła nie miała zamiaru dać spokoju swojemu opiekunowi, więc położyła na jego twarzy swój ogon i co jakiś czas unosiła go leniwie.
- Yukiii....- zabrzmiał chrapliwie. Kotka uniosła łebek i spojrzała na niego, wyglądał jakby miał ją zjeść (w przenośni). Zrzucił z siebie kołdrę, i przy okazji kotkę, po czym przeciągając się udał się do kuchni, czemu towarzyszyło dosyć głośne ziewanie.
Na wpół przytomny otworzył lodówkę i rozejrzał się po niej przewracając leniwie oczami, jedyne dostępne produkty to mleko i konserwa. Ostatecznie stojąc pod tak wielkim wyborem zdecydował się na mleko, chwycił butelkę i zamknął drzwi lodówki. Wyciągnął z szafki jedyne dostępne płatki czekoladowe, wsypał trochę do miseczki i zalał je mlekiem, po czym zaczął jeść na zimno.
Siedział przy podłużnym jasnym stole w ciszy, którą zagłuszało jedynie jego nieskromne chrupanie. No cóż, płatki z zimnym mlekiem takie już są...
Do tej pory był jedynym rannym ptaszkiem, choć na zegarkach stykała już prawie 10. 'Widocznie tylko do mojego łóżka zawitała Yuki' wytłumaczył sobie. Po chwili jednak otworzyły się drzwi kuchni i wszedł przez nie Itomi, wcale nie w lepszym stanie niż Kenji.
- Mhmm...?- zadumał jeszcze niemal śpiąc- Kenji? Ten twój kot to potwór...- jęknął przechodząc obok jedzącego Kenjiego. Zatrzymał się tuż przed lodówką i stał tak przez chwilę a w całym pomieszczeniu ponownie słychać było jedynie chrupanie Kenjiego i obijanie łyżki o dno miseczki.
Itomi spojrzał leniwie na biało-włosego i zastał się tak na chwilę.
Paniczny krzyk bramkarza obudził wszystkich a Kenjiego dosłownie zrzuciło z krzesła.
- Co do...?- oburzył się masując tył głowy, gdyż uderzył o posadzkę. Itomi dorwał się do paczki płatek, z oczu ciekły mu wodospady łez a wyraz twarzy miał jakby ktoś ukradł najcenniejszą mu rzecz.
- Co się dzieje?!- do kuchni wpadł Him i reszta drużyny, syn trenera wziął ze sobą kij do baseballa.
- Zjadłeś... moje ostatnie płatki!- ponownie wydarł się na Kenjiego, który ogłupiały wpatrywał się w niego. Itomi czekał na jakieś przeprosiny.
- Co?- spytał Kenji jak gdyby nigdy nic, w sumie nic nie rozumiejąc z tego co się dzieje. Itomi zaniósł się wrzaskiem i zaczął rozpaczać nad niemal pustym pudełkiem płatek.
Uspokajanie go zajęło drużynie trochę czasu, przez co nikt nie zauważył, że Kenji ubrał się i wyszedł. Gdy wrócił i powiadomił o tym wszystkich niektórzy byli w szoku. Biało-włosy podszedł do Itomiego i wyciągnął z reklamówki pudełko jego ulubionych płatek. Itomi spojrzał to na płatki, to na Kenjiego i mimo iż nadal był obrażony, przyjął przeprosiny. Potem nic nie działo się do południa.
- Hej!- odezwał się Mizumi wchodząc do salonu, gdzie siedzieli wszyscy prócz niego- Ojciec dał nam wolne do wieczoru, jakiś pomysł, gdzie można by było wyjść?- rozejrzał się po wszystkich czekając na jakąś odpowiedź, nie doczekał się jej.
Nikt nie odpowiedział, każdy zajęty sobą, poświęcaniem się nudzie. Aiki leżał rozwalony na sofie skacząc po kanałach telewizyjnych, Manuuki czytała swoją książkę siedząc na parapecie, Hanami grała w grę planszową z Itomim na środku salonu, leżąc na brzuchu na dywanie. Hayumi czyścił swoje buty do gry a Kenji siedział po turecku w fotelu z Yuki śpiącą na jego kolanach, drapiąc ją delikatnie za uchem bądź pod brodą, o drugą rękę opierał głowę i spod ciężkich powiek patrzył na kota, rozmyślając
- Ale nie wszyscy na raz...- powiedział pod nosem ironicznie.
Ostatecznie Kenji jako jedyny zgodził się wyjść na miasto. Manuuki nie miał nic przeciwko i po chwili byli już gotowi do wyjścia. Mieli już wychodzić, gdy coś zatrzymało Kenjiego.
- Hę?- zdziwił się Manuuki, widząc jak czarna kotka zaczepia nogawkę Kenjiego, który ani trochę nie był zaskoczony.
- Zapomniałbym...- mruknął tylko i chwycił kota w ręce wsadzając ją do kaptura kurtki. Miał w niej wysoki kołnierz, wiec kaptur był umiejscowiony dosyć wysoko, tam było miejsce Yuki. Kotka ułożyła się już i wystawiła tylko ciekawski wyjścia pyszczek przy jego lewym ramieniu.
- Idzie z nami?- spytał nadal zaskoczony Manuuki drapiąc się palcem po głowie.
- Taa- odparł krótko- Nie pozwala mi wyjść samemu z domu od... w sumie to od zawsze- podsumował. Manuuki, choć nadal zdezorientowany, wzruszył ramionami i wyszli na miasto.
Ulice Ice-Ryal jak zwykle o tej porze były pokryte białym puchem. Odśnieżone ulice ułatwiały poruszanie się pojazdów, dodatkowo wbrew pozorom nie było tak zimno.
Na tej planecie zima pojawia się dwa razy do roku, a ich pór jest 4 (wiosna, zima, jesień i znów zima). Mieszkańcy przyzwyczajeni do klimatu wiodą spokojne życie. Planeta Ice-Ryal jest jedną z tych, w których oprocentowanie ataków piratów, czy innych występstw prawa wynosi 2,13%. To duży sukces nie tylko dla władz miejskich, ale i dla społeczeństwa.
- A więc? Gdzie idziemy?- spytał w końcu Kenji.
- Hmm? Ja tam jeszcze nie mam pomysłu..- powiedział zamyślony. Na skroni Kenjiego pojawiła się żyłka, symbolizująca poirytowanie.
- Przecież to ty chciałeś gdzieś wychodzić- powiedział.
- Tak... ale chciałem też uzgodnić gdzie moglibyśmy pójść- wyjaśnił.
- Ehhh...- westchnął.- Dobra, możemy udać się na stadion Młodzieżowego Klubu.
- Chcesz zobaczyć jak grają młodzi?
- Nie koniecznie- przyznał- Sam tam trenowałem- wyjaśnił- Chętnie zobaczę co słychać u trenera.
Dotarli tam w ciągu pół godziny aż w końcu zatrzymali się przed dwustronnymi szklanymi drzwiami. Kenji otworzył je wchodząc jako pierwszy a Manuuki za nim.
Młodsze dzieciaki z okolicznych szkół grały właśnie między sobą mecz, gdy biało-włosy stanął za trenerem, stojącym z założonymi rękoma i obserwującym mecz swoich nowych uczniów.
- Dzień dobry- powiedział niespodziewanie, choć nie miał zamiaru ani go zaskoczyć ani przestraszyć, był obojętny.
- Hmm? OH!- zdziwił się- Kogo moje stare oczy widzą- ucieszył sie. To prawda, był dość stary, jednak na Ice-Ryal starsi ludzie żyli nieco dłużej, więc był jeszcze rześkim trenerem. Uczesane przerzedzone już siwe włosy, pomarszczona twarz i lekko zgarbione plecy- Mój najlepszy uczeń!
- Byłeś najlepszy?- zdziwił się Manuuki.
- Nie- zaprzeczył po chwili namysłu- A przynajmniej nie ja jeden.
- Tak, to prawda- przyznał staruszek, gładząc swoją białą bródkę- Kenji i Kazuya... ci dwaj to moje największe życiowe dzieła- przyznał z dumą.
- Kazuya?- Manuuki chyba nie kojarzył imienia- Raczej nie znam.
- Nic dziwnego- przytaknął Kenji. Yuki (znając już doskonale cały stadion i salę treningową) wyskoczyła z kaptura i przywitała się ze staruszkiem- Obydwaj dopiero weszliśmy do ligi- powiedział.
- A gdzie poszedł on?
- Anhoorn Claws- odpowiedział Kenji obserwując ruchy młodych zawodników na boisku- Przynajmniej tak mi mówił, zanim się rozeszliśmy.
- Rozumiem...- zadumał się Manuuki- Byliście przyjaciółmi?- spytał niepewnie. Kenji spojrzał na niego kątem oka, lecz nie odpowiedział. Nie bezpośrednio.
- Jak już widziałeś, jestem zawodnikiem technicznym- zaczął tłumaczyć- Analizuję ruchy przeciwnika a jako napastnik działam z rozmysłem i ostrożnością- podsumował- Kazuya jest moim przeciwieństwem- mówił dalej wspominając szaro-włosego Kazuye- Brutalna siła i umiejętność oddania strzału z niemal każdej pozycji- mówił nadal patrząc na grające dzieciaki, właśnie wpadła bramka dla zawodników w niebieskich bluzkach. Nie powiedział nic więcej i jakby nigdy nic podszedł do nich przywitać się. Znali go, grał jeszcze gdy dołączyli do składu Młodzieżowego Klubu.
- Ci dwaj to był niebezpieczny duet- zaśmiał się staruszek- To moje największe dzieła...

Obaj wrócili do domu. Gdy to już się stało akurat w salonie stał Him i reszta drużyny. Ucieszył się, że już są. Kazał się rozebrać z kurtek, wypić ciepłą herbatę i być gotowym na trening za 30 min. Tak też się stało, o godzinie 15:32 cała drużyna stała już w białych strojach treningowych i trener byli na sali.
- Zaczniemy dziś od treningu nóg i szybkości, pobiegacie trochę na bieżni a potem zagracie mecz treningowy- powiedział trener i już po chwili rozpoczęli trening. Biegli po specjalnych bieżniach, przeznaczonych nie tylko do biegania ale i do m.in. dryblingu.
Zawodnicy mieli pod nogami piłkę, z która musieli biec i unikać wyskakujących przeszkód. Kenjiemu wychodziło to najlepiej, zaliczył jak najmniej błędów, coraz bardziej się skupiając gdy poziom wzrastał na szybszy i coraz trudniejszy. Trening ten trwał jakieś 40 min z jedną krótką przerwą. Następnie Him wysłał ich do holo-trenera gdzie czekało ich bieganie wpierw z piłką, potem bez do słupków.
Pięć słupków ustawionych w jednej linii oddalonych od siebie o jakieś 1,5 metra. Zadanie polegało na dobiegnięciu z piłką do pierwszego, zawrócić okrążając go, następnie wymijając pierwszy okrążyć drugi, wrócić i wymijając pierwszy i drugi okrążyć trzeci i tak do pięciu. Zajęło to chwilę lecz żaden z trenujących nie odpuszczał, nawet na pozór delikatna Hanami.
Nadszedł w końcu czas na mecz treningowy, biało-włosy tylko na to czekał, choć nie wykazywał się zbyt wielkimi umiejętnościami, grał na przeciętnym poziomie.
Flurry Ghosts w meczu przeciwko wirtualnym zawodnikom wygrali 4-1 i zakończyli trening.
Trener pochwalił ich, grali dobrze jako zespół. Nawet Hayami był nieco bardziej zespołowy.

Za oknem było już ciemno, cała drużyna siedziała w salonie ponownie zajęta sobą. Mizumi przełączyła właśnie kanał gdy puścili wiadomości.
- Słuchajcie, mają już listę przyszłych spotkań- zawołała wszystkich, każdy był ciekaw z kim przyjdzie im się mierzyć w następnym meczu.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz